Dawno temu zaczęłam robić butelkę, nie miałam na nią żadnego pomysłu, wiedziałam jedynie że chcę wykorzystać foremki:). Po naklejeniu foremkowych elementów i pomalowaniu całej na jasno, nie wiedziałam co dalej, żaden pomysł na który wpadłam nie wydawał mi się zbyt atrakcyjny, więc tak stała sobie chyba z miesiąc albo dwa...
Aż wreszcie, pomyślałam, komu chciałabym ja ofiarować, no i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wena wróciła, wyciągnęłam szpachelkę, pastę strukturalną drobno i grubo ziarnistą, przeróżne media, farbki i patyny.
Butelka przed lakierowaniem wyglądała tak:
Po lakierowaniu -lakierem wodnym kolory stały się mniej intensywne
Podoba mi się jedna i druga wersja, ale postanowiłam kupić lakier w sprayu poliuretanowy, żeby móc zachować również intensywne kolory.
Bardzo wakacyjnie pozdrawiam wszystkich, a teraz zmykam na działkę, na której rozpanoszyły się chwasty podczas mojej prawie miesięcznej nieobecności.
Butelka wyszła super! Tak jak Tobie podoba mi się przed i po lakierowaniu. Jest taka tęczowa :)
OdpowiedzUsuńGrażynko, wspaniała ona! Pięknymi kolorkami pociapana!
OdpowiedzUsuńMam tę samą foremkę, tylko jakoś czasu mi brak, by zabrać się za wyciski. Będę zgapiać. :)))
Buziaki wielkie! :)
No piękna praca!
OdpowiedzUsuńŚwietne butelki, absolutnie magiczne :)
OdpowiedzUsuńOj ma w sobie magię,zdecydowanie jest w niej coś magicznego:)
OdpowiedzUsuń