Jeszcze zima mocno trzyma, ale wiadomo przecież, że każda prawdziwa decoupażystka:)
(naprawdę nie wiem jak to powinno się pisać poprawnie)
ledwie skończy lakierować bombki to już łapie w łapki jajeczka do zmalowania.:) W międzyczasie owszem, coś tam się zdarzy, jakaś skrzyneczka, serduszko czy taca ale myśli wciąż krążą wokół jaj!!!
Ja miałam mały zapas wydmuszek gęsich jeszcze z ubiegłego roku, więc pozostało mi tylko zamontować wiertareczkę i do dzieła !!!
Moje pierwsze tegoroczne wiercenia idealnie wpisały się w dzisiejsze walentynkowe święto, te serduszka są tak urocze, że na pewno pojawią się jeszcze nieraz.
Mój ulubiony zajączek też już jest :)
A dalej kwiatki, ptaszki , reliefy, patyna ....
A to jajo leżało sobie zrobione od ubiegłego roku, teraz dodałam trochę bladej zieleni na wypukłościach, ale jak nie podobało mi się przedtem tak nie podoba mi się i teraz, szkoda mi go wyrzucić a nie mam pomysłu
co by tu poprawić jeszcze...
A na koniec niesforny kogutek
czupurek chciał mi wyfrunąć jak go niosłam do zdjęć, no i taki finał ;(
Bardzo, bardzo serdecznie Was pozdrawiam walentynkowo. Buziaki!